niedziela, 30 listopada 2014

Oszukując samą siebie. Rozdział 6.


– Czyli nie powiesz mi, co musi zrobić Clarisse?
– Nie ma opcji. – Annabeth pokręciła głową, zaprzeczając stanowczo. – Zepsułabym ci niespodziankę.
Silena przewróciła oczami.
– Nie musisz się tak o mnie troszczyć.
– To, że nie muszę, nie znaczy, że nie chcę – odpowiedziała Annabeth.
Szły razem do domku Afrodyty, gdzie Silena chciała się rozpakować i odebrać Drew możliwość rządzenia się rodzeństwem pod jej nieobecność. Była niemal pewna, że zastanie siostrę leżącą na łóżku, czytającą przemyconego dzięki Argusowi Vogue’a. Cieszyła się, że Annabeth zaoferowała, że z nią pójdzie. We dwójkę zawsze raźniej.
Obóz Herosów wyglądał tak, jak Silena go zapamiętała; może z wyjątkiem spadających liści i uwijających się jak w ulu obozowiczów. Wokół Wielkiego Domu kręciło się parę driad, które, chociaż ich drzewa traciły liście, wyglądały kwitnąco. Mimo ostatnich wyczynów Pana D., o których powiedziała Silenie Lacy, Wielki Dom o dziwo nadal stał na swoim miejscu, a po jego ścianie pięły się winorośle upstrzone soczystymi kiściami winogron, jeszcze piękniejszymi niż zazwyczaj. Dionizos dbał o swoje mieszkanie w Obozie Herosów, a jego dzieci mogły liczyć na jakieś wsparcie ze strony ojca, choćby minimalne. I, co najważniejsze, widywały go. Dionizos był specyficznym bogiem, ale takim, który dbał o to, żeby jego dzieciom dobrze się żyło, chociaż nigdy by się do tego otwarcie nie przyznał.
Nie to, co Afrodyta. Ona mówiła aż za dużo, a zwłaszcza w snach.
Silena poczuła na sobie wzrok Annabeth i w tej samej chwili zdała sobie sprawę, że przyjaciółka przestała mówić.
– Słuchasz mnie? – spytała Annabeth.
Przez chwilę zastanawiała się czy skłamać i powiedzieć „tak”, ale wiedziała, że córka Ateny i tak wykryłaby małe oszustwo.
– Nie – odpowiedziała zgodnie z prawdą. – Trochę się zamyśliłam. Przepraszam. Możesz powtórzyć?
Annabeth przystanęła. Wpatrywała się w Silenę tymi swoimi szarymi oczami, doprowadzając ją do niepewności. Miała wrażenie, że przyjaciółka próbuje ją w jakiś sposób zahipnotyzować, tylko nie wiedziała jeszcze, w jakim celu.
– Właściwie to przez ostatnie kilkadziesiąt sekund mówiłam jakieś przypadkowe słowa, żeby sprawdzisz, czy na coś zareagujesz. Były wśród nich między innymi ciasto, morela, Pan D. jest normalny, Chejronowi wyrosły rogi oraz zerwałam z Percy’m, ale nic cię nie ruszało, więc postanowiłam sprawdzić, ile ci zajmie spostrzeżenie, że przestałam nawijać.
– Ile wyliczyłaś?
– Prawie dwie i pół minuty. – Annabeth zerknęła dla pewności na zegarek, który nosiła na ręce. – Nie było tak źle, ale aż się zaczęłam zastanawiać, co cię tak zafascynowało.
Silena odwróciła wzrok i ruszyła dalej alejką w stronę domku Afrodyty. Annabeth musiała podbiec, żeby dotrzymać jej kroku.
– Hej, Sil, poczekaj. – Silena ani myślała się zatrzymać. – Dlaczego uciekasz?
– Skąd pomysł, że miałabym uciekać? – prychnęła córka Afrodyty, wzruszając ramionami. – Po prostu chcę jak najszybciej dotrzeć do swojego domku, żeby położyć się na miękkim materacu na łóżku i przez chwilę nie zastanawiać się nad pewnymi sprawami.
Annabeth wzięła Silenę pod rękę. Dzieczyna czuła na sobie jej wzrok, ale uparcie omijała temat, który interesował córkę Ateny.
– Sprawami, przez które wróciłaś do obozu?
– Być może – odparła wymijająco Silena.
– I nie chcesz o nich rozmawiać. – To już nie było pytanie, więc Silena nie zaprzeczyła. Nie widziała w tym sensu, skoro Annabeth już ją zrozumiała.
– Muszę trochę ochłonąć, przemyśleć wszystko w samotności. Obiecuję ci, że jak tylko poukładam to sobie w głowie, sama do ciebie przyjdę i wszystko ci powiem, w końcu po to tu przyjechałam – Silena zrobiła zamaszysty gest ręką, wskazując na Wielki Dom i otaczające go drzewa. – A teraz lepiej opowiadaj, co się zmieniło pod moją nieobecność – zasugerowała. – Poza tym nadal jesteś mi winna wyjaśnienie, co miało niby oznaczać to „weźmiesz na siebie część moich obowiązków”, skoro oprócz bycia grupową Ateny twoim jedynym zadaniem jest prowadzenie zajęć z greki.
Annabeth uśmiechnęła się nieznacznie. Silena poczuła się nieswojo, widząc, że przyjaciółka ma do niej żal z powodu tego, że nie powiedziała jej wszystkiego od razu. Mimo to nie mogła jej wszystkiego wyznać bez wcześniejszego poukładania sobie tego w głowie, a na to potrzebowała swojego łóżka, paczki ciastek i co najmniej kilku godzin spokoju.
Do tego dochodziła jeszcze sprawa Maryse. Silena postanowiła się nią nie przejmować, ale coś nie mogło jej dać spokoju. Intuicja kilka razy ocaliła jej życie w starciach z potworami, więc tym razem miała powód, żeby przypuszczać, że i teraz jej nie zawiedzie. Co prawda Maryse nie była potworem, ale Silenie nie robiło to różnicy.
– Rzuciłaś się na Clarisse przy polu truskawek, nie zauważyłaś niczego? – spytała Annabeth.
Silena odruchowo spojrzała w tył, ale niczego nie zobaczyła, bo pracujących obozowiczów przysłoniły drzewa. Mimo tego mogła dosłyszeć jakieś krzyki dochodzące z tamtej strony, co świadczyło o tym, że musieli się za to wziąć całkiem na serio.
– Czy ja wiem? – wzruszyła ramionami. – Dzień jak co dzień. W lato przecież każdy ma do przepracowania kilka godzin w truskawkach.
– To tylko część pracy – uśmiechnęła się przebiegle Annabeth. – Teraz mamy obowiązkowe codzienne pielenie, a że jest nas mniej, to zamiast jednej grządki mamy dwie lub trzy do utrzymania. Dodatkowo trzeba usuwać zgniłki pozostałe po zbiorach, podsypywać ziemią i użyźniać jakimś specyfikiem od Dionizosa, po którym rosną jak oszalałe.
Silena mimowolnie wyobraziła sobie krzaczek truskawek, który w ciągu dwóch sekund z małej sadzonki wyrasta na olbrzymie krzaczysko, które oplata się wokół Pana D. Wiedziała, że Dionizos byłby do tego zdolny.
– Poza tym – kontynuowała Annabeth, przerywając dziwne wyobrażenia Sileny – jeśli krzaczek ma już dosyć naszych zabiegów chirurgoplastycznodionizosowych, nadaje się do wyrzucenia. Wtedy musimy go zastąpić nowym, wyhodowanym przez dzieciaki od Demeter w szklarni.
– I co, to wszystko? – zmarszczyła brwi Silena. – Z twojego opisu wywnioskowałam, że mamy tutaj Hades na ziemi, ale zajmowanie się truskawkami nie brzmi aż tak źle.
Annabeth westchnęła.
– Ja wcale nie mówiłam, że to wszystko.
– Nie wiem, co jeszcze można robić w truskawkach. Przycinać im liście, bo mają brzydki kształt? Może Dionizos woli okrągłe.
– Jeżeli o to chodzi – powiedziała Annabeth z poważną miną – to jego ostatnia zdobycz miała całkiem krągłe kształty.
Silena parsknęła śmiechem, zakrywając dłonią usta. Mogła sobie tylko wyobrazić, jaki musiała mieć głupi wyraz twarzy – tylko wytrzeszczone ze zdumienia oczy wpatrujące się w Annabeth z niedowierzaniem i rozbawieniem jednocześnie.
– Nie powiedziałaś tego. – Pokręciła głową, gdy już się uspokoiła.
– Niestety, powiedziałam – potwierdziła Annabeth, wpatrując się w Silenę z powagą. Po chwili jednak nie wytrzymała i dołączyła do zginającej się ze śmiechu przyjaciółki.
Minęły Wielki Dom i skaczące wokół niego driady. Kilka z nich zatrzymało się, uśmiechnęło i pomachało do dwóch dziewczyn, które odpowiedziały im tym samym. Driady w Obozie Herosów były zawsze przyjazne, nie to co najady, które lubiły mamić przedstawicieli przeciwnej płci i wciągać ich pod wodę. Pod tym względem można było je śmiało porównywać do córek Afrodyty. Istniała między nimi tylko mała, subtelna różnica – najady topiły swoich kochanków, a półboginie po prostu łamały im serca. Biorąc jednak pod uwagę niektóre z relacji ofiar córek bogini miłości, utopienie ich przez najady byłoby lepsze niż biadolenie po złamanym sercu.
Annabeth w końcu udało się uspokoić. 
– Poza tym dzieciaki od Eola zbierają liście, domek Aresa robi inwentaryzację broni. Katie pilnuje tych sadzonek w szklarni, Hefajstos chodzi i naprawia wszystko, co się wali, a Will zajął się całym szpitalem. Afrodyta i Atena się sprzymierzyły, z czego zapewne się ucieszysz, bo będziemy mogły razem pracować.
Silena się wzdrygnęła.
– Pracować? – Udała odruch wymiotny. – Nie znam takiego słowa.
– W takim razie bardzo się cieszę, że mogę ci je wyjaśnić – odparowała niezrażona Annabeth. ­– Na początek musisz wiedzieć, że Drew olała wszystkie prace i udała się na wielogodzinne czytanie Vogue'a, którego przemycił dla niej Argus, gdy rzekomo poszedł oczyszczać kosiarkę. – Silena przewróciła oczami. Satysfakcja z tego, że miała rację, nie sprawiła jej jednak tyle przyjemności, ile by wcześniej oczekiwała. Zrobiło jej się żal Drew, zamkniętej w świecie kolorowych pisemek. – Reszta domku Afrodyty wyjątkowo zgodziła się robić za chwilowych posłańców, dopóki Hermes nie posprząta swojego domku.
– Aż tak źle? – Silena uniosła brew.
Domek Hermesa był jedynym w swoim rodzaju zbiorowiskiem wszystkiego, co kiedykolwiek wpadło w ręce dzieci boga złodziei. Przodowali im Travis i Connor Hoodowie, którzy potrafili okraść nawet samego Pana D. Silena wolała nie wiedzieć, co mają w swoich zbiorach.
– Biorąc pod uwagę to, że zajmują się domkiem od trzech dni i jeszcze nie skończyli, musieli mieć dobry rok. – Annabeth pokręciła głową ze zrezygnowaniem. – W dodatku widziałam cały stos rzeczy, które na milion procent nie mogły się wziąć z żadnego z domków, co oznacza, że musieli się kiedyś wymknąć i okraść któryś z tych sklepów przy stacji benzynowej na drodze do Long Island.
– To wyjaśnia twoją nachmurzoną minę – powiedziała Silena, przypatrując się uważnie przyjaciółce. – Pewnie nie masz pojęcia, kiedy się wymknęli, a przede wszystkim którędy.
– Strzał w dziesiątkę, Sil. Oni są gorsi niż Thalia, kiedy się wkurzy i przeszywa prądem wszystko i wszystkich dookoła.
Silena przypomniała sobie dziwne uczucie, jakie jej towarzyszyło, kiedy córka Zeusa przez przypadek ją poraziła. To było jak kopnięcie od środka. Bardzo nieprzyjemne kopnięcie od środka.
Przystanęły przed drzwiami do domku Afrodyty.
– Czyli dopóki Hermes nie posprząta, będę musiała wykonywać twoje polecenia?
– Właściwie to masz dwie opcje – przyznała niechętnie Annabeth.
Silena zamarła z ręką na klamce.
– Jaka jest druga opcja?
– Cerowanie obozowych koszulek z całego lata i odciskanie szablonu Pegaza na tych zgniłopomarańczowych zamówionych przez Chejrona tydzień temu. Dla każdego obozowicza po siedem na każdy dzień tygodnia oraz bluzę, czyli razem...
– Wiesz – Silena przerwała wywód przyjaciółki, nie dając jej najmniejszych szans na dokończenie – sądzę, że bycie twoją asystentką nie może być aż tak złe, jak się teraz wydaje.
– Wiesz – powiedziała w tym samym stylu Annabeth – sądzę, że podjęłaś dobrą decyzję. Widzimy się na kolacji! – Pomachała Silenie, po czym oddaliła się w stronę Wielkiego Domu.
Silena uśmiechnęła się, tym samym w końcu naciskając klamkę i wchodząc do domku Afrodyty. Powitał ją zapach perfum zmieszany z czymś mdląco słodkim, co przypominało jej o matce. Było cicho; zbyt cicho. Silena sądziła, że Drew jak zwykle będzie słuchać popowych piosenek, popijając colę light w czasie czytania Vogue'a. Tymczasem z głośników nie wydobywał się żaden dźwięk, a odtwarzacz muzyki leżał bezczynnie koło łóżka Lacy. Zasłony były zasunięte, przez co przedostawało się przez nie tylko przytłumione światło. Silena nie wiedziała, dlaczego czuła, że powinna być cicho, żeby nie zaburzać pozornego spokoju panującego w domku.
Przelawirowała między łóżkami, żeby dostać się do przedzielonego kotarą pomieszczenia, które dzieliła z Drew. Przystanęła na chwilę, bo wydawało jej się, że słyszy czyjś przyspieszony oddech, ale gdy się odwróciła, wszystko było na swoim miejscu. Wmówiła sobie, że wpada w paranoję po tym, co się stało z Drakiem.
Zamaszystym ruchem odsunęła kotarę, otwierając usta, żeby przywitać się z Drew. Nie zdążyła jednak niczego powiedzieć, bo jedynym dźwiękiem, jakim wydobył się z jej krtani był jęk zaskoczenia przemieszanego z obrzydzeniem.
Silena nie znała tego chłopaka. Musiał być nowy w obozie. W tym momencie liczyły się tylko jego usta napierające na usta Drew, jej noga, którą siostra Sileny obejmowała go w pasie oraz jego ręce błądzące po każdym zakamarku jej ciała.
Najgorsze było to, że gdy chłopak odskoczył jak oparzony od Drew, Silena poczuła ukłucie w piersi. Nie wiedziała nawet, czym było spowodowane. Jego spanikowany i rozbiegany wzrok napotkał w końcu jej spojrzenie, a najpiękniejsze czekoladowe tęczówki świata rozpoczęły wpatrywanie się w nią z intensywnością, jakiej nigdy wcześniej nie napotkała. 
– Cześć, skarbie! – Niezrażona niczym Drew z gracją podniosła się łóżka, obciągnęła spódnicę i podeszła do Sileny, całując ją lekko w policzek. Zachowywała się tak, jakby Silena przed chwilą wcale nie przyłapała jej na zabawianiu się z chłopakiem, kiedy powinna wykonywać jakieś prace w obozie.  – Nie spodziewałam się ciebie tak szybko.
Silena miała ochotę powiedzieć, że kilku rzeczy ona sama też się nie spodziewała, ale rozpraszał ją wzrok chłopaka. A potem czar prysł, bo przypomniała sobie, że podobne ciemne oczy miał Drake.
Drew pomachała Silenie ręką przed twarzą, na co ta od razu odwróciła wzrok od wysokiego absztyfikanta siostry. Zapadła chwilowa cisza, podczas której szare komórki Sileny intensywnie pracowały, usiłując wymyślić sposób, w jaki mogłaby odstraszyć nowego obozowicza od siostry.
– Chyba powinnam was sobie przedstawić – zadecydowała w końcu Drew. – Beckendorf, to jest moja siostra Silena. Silena, to Beckendorf, syn Hefajstosa.
– Beckendorf to imię? – zwróciła się Silena do chłopaka, ignorując siostrę i grzecznościowe formułki.
– Nazwisko. Nie używam swojego imienia.
Silenie spodobało się, że nie ciągnął gry pozorów, którą rozpoczęła Drew, oraz nie zaczął się tłumaczyć i mówić, jak to miło poznać.
– A jak masz na imię? – spytała słodkim głosem.
Chłopak się skrzywił.
– Charles.
– W takim razie, Charles – powiedziała Silena z premedytacją, posyłając mu najpiękniejszy ze swoich uśmiechów – chciałabym, żebyś się wyniósł z domku, którego jestem grupową, bo nie życzę sobie wchodzić po powrocie do obozu do swojej części pokoju i widzieć moją siostrę i jej nowego chłopaka liżących się na łóżku, które stoi metr od mojego.
– My nie jesteśmy...
– Wszedłeś tutaj, więc zapewne wiesz, którędy wyjść – ucięła bezpardonowo Silena.
Beckendorf wydawał się zły i smutny jednocześnie, przez co Silenie zrobiło się go żal. Nie zamierzała jednak się wycofywać. Miała nadzieję, że przestraszy się na tyle, że nie wróci więcej do domku Afrodyty, a tym samym nie wpadnie ponownie w ręce Drew.
Odchrząknął, pokręcił się chwilę, wyszedł. Silena odetchnęła z ulgą. Drew opierała się o ścianę, wpatrując się w nią z kpiącym uśmieszkiem.
– Gdyby tu wrócił, mogłabyś mi go odbić. – Puściła siostrze oczko.
Silena z trudem opanowała się, żeby nie odpowiedzieć czegoś Drew. Chciała na nią nakrzyczeć, ale nie potrafiła. W końcu to Drew była ulubienicą Afrodyty, a Silena powinna brać z niej przykład.
– Odpuść, proszę – powiedziała tylko, rzucając się na swoje łóżko i odwracając się twarzą do ściany. Poduszka ciągle pachniała ogniskiem po tym, jak któregoś dnia Silena wzięła ją ze sobą na wspólne śpiewanie wokół ognia.
Zamknęła oczy. Drew się roześmiała, a jej śmiech brzmiał podobnie do śmiechu Afrodyty.
– Dobrze wiesz, że i tak wróci.
Silena nie odpowiedziała, bo nie chciała przyznać Drew racji. Zacisnęła jeszcze mocniej powieki, oddając się w ramiona Morfeusza.


Pewnie wiecie, co teraz zrobię.
Powiem jedno, wielkie, ogromne, z głębi serca PRZEPRASZAM.
Nawet jeśli mam dużo nauki i egzaminy próbne, nie powinnam zostawiać bloga na tak długo.
Postaram się to zmienić, ale niczego nie obiecuję...
Dziękuję za wszystkie komentarze, obserwacje i wejścia, których jest już ponad 10 000 :)
I standardowo – proszę o więcej! :)
Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że rozdział był na tyle sensowny, żeby wynagrodzić Wam długie czekanie. Jest (niestety) bez akapitów, bo zostałam bez Worda (na nowym komputerze jeszcze nie wgrany), ale postaram się to zmienić, jak tylko z powrotem dostanę Worda w swoje chciwe ręce.

Miłego niedzielnego popołudnia i do zobaczenia pod następnym rozdziałem :)

24 komentarze:

  1. Ja się od początku nie mogłam doczekać Charlie'ego i jest :D Ale nie sądziłam ,że pojawi się w takich okolicznościach ^^ Rozdział fajny i czekam na więcej . I chcę wiedzieć co Annabeth kazała zrobić Clarisse . Proszę !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnym rozdziale będzie prawdopodobnie mała konfrontacja Sileny z Beckendorfem, ale na razie bez rewelacji :) Co do Clarisse - dowiecie się niestety nie w następnym rozdziale, ale niedługo ^^

      Usuń
  2. Pierwsze pytanie egzaminy próbne- gimbazjalne XD czy próbne matury( Tak wiem wścibska jestem XD). Może i nie piszesz co tydzień ale to sprawia że rozdziały są genialne ;) warto czekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gimba, gimba, pławię się w ostatnim roku bycia gimbusem xD.
      Dziękuję! c:

      Usuń
  3. Beckendorf?
    Beckendorf?
    Beckendorf?
    On i Drew? 0.o
    Nope. Nope. Nope.
    W każdym razie rozdział bardzo mi się podoba technicznie i mentalnie jest super^^
    Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się najpóźniej za miesią bo nie mogę się doczekać jak to bd z Charliem :D

    REKLAMA
    jeśli bd miała czas zajrzyj na mojego bloga (tematyka Mroczne umysły) Mam nadzieję, że się spodoba ;)
    ogniowladni.blogspot.com

    WENY!
    -A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co wy tacy kanoniczni, nawet Drew ma prawo do miłości xDDD.
      Rozdział pojawi się za tydzień :)

      Usuń
  4. Yh. Mój tata ma tyle fajnych atrybutów, a i tak tyko z winogronami się go kojarzy XD
    Charles i Drew. o-o Nieźle! Pomysłowo. Zaskakująco. Z seri jak ciekawie przedstawic historię, której zakończenie znamy. :3 Brawo Mercia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla ciebie mogę nawet jakąś imprezę zrobić w Wielkim Domu pod jego patronatem XD.
      Dziękuję <3

      Usuń
  5. Witaj, kochana! Wybacz, że komentuję z opóźnieniem i z góry przepraszam, że będę się streszczać, ale szkoła i brak czasu... Sama rozumiesz. Także nie będę się już niepotrzebnie rozwlekać i od razu przejdę ad rem.

    Nie przejmuj się długą przerwą. Szkoła, zwłaszcza przy egzaminach, potrafi przywłaszczyć sobie aż nieprzyzwoicie dużo naszego czasu. A wiadomo, że chce się napisać jak najlepiej, szczególnie jeśli wybrało się jedno z wyższych w rankingu liceum... Nie ma wyjścia, jakoś trzeba przez to przebrnąć. W każdym razie, życzę powodzenia z nauką i nie martw się blogiem, my tu poczekamy, ile tylko będzie trzeba :)

    Wiem, że już to pisałam, ale muszę się powtórzyć - wspaniale przedstawiasz relację Silny i Annabeth. Wiesz, charakter każdej z nich i to, jak się łączą - cudo :) Mogę o nich czytać i czytać na okrągło. Ja też chcę wiedzieć, co Clarisse musi zrobić! Nie mogę się doczekać, gdy to wyjdzie na jaw. I te truskawki i sprzątanie u Hermesa i w ogóle... Idealnie oddajesz życie w Obozie. I nawet nie chodzi o coś poszczególnego, tylko o całość, jaką tworzą te wszystkie elementy. Bardzo mi się podoba :) Argus przemycający Vouge'a? No proszę, nie spodziewałam się tego po nim. Ale chyba doskonale wiesz, czego przede wszystkim się nie spodziewałam, prawda? Tak, dokładnie. Backendorf i Drew. O Mater Dei, dziewczyno... Jeśli chciałaś przyprawić czytelników o zawał serca, to gratulacje, bo w moim przypadku prawie Ci się udało. Niby wszyscy znamy tę historię i wiemy, jak się skończy, ale skutecznie udowodniłaś, że i w takim wypadku można zaskoczyć. I to jeszcze jak! Naprawdę, duże brawka, kochana :) I teraz tym bardziej nie mogę się doczekać ciągu dalszego...

    Wybacz, że się aż tak nie rozpisałam, jak to zwykle ja, ale... Sama rozumiesz, mam istne urwanie głowy. Byle do świąt, nie? Także życzę, byś miała więcej czasu, nauka Cię nie przytłaczała, a wena nigdzie nie uciekała. Czy ja właśnie zrobiłam jakieś dziwne rymy? Dobra, mniejsza z tym. Tempus fugit!

    Pozdrawiam ciepło,
    Lakia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, nawet nie wiesz, jak czekałam na Twój komentarz. Tak bardzo się cieszę, że wróciłaś do mnie, żeby coś przeczytać! :')
      Na szczęście tym razem już nie będzie takiej przerwy, bo mam napisany już następny rozdział. Co prawda jest krótki i za dużo się w nim nie dzieje, ale przynajmniej jest i nadaje się do wstawienia, a to zawsze coś.
      Tak nawiązując do tej relacji Sileny i Annabeth - już od dawna chciałam napisać coś takiego przyjaciółkowatego, bo zawsze mi tego brakowało. Cieszę się, że wychodzi :)
      Naprawdę sądzicie, że wiecie, jak to się skończy? Oh, chyba nie posądzacie mnie o przewidywalność? Intryga w końcu dopiero się zawiązała, a Charles wpadł już w sidła Drew... Czas na reakcję Sileny, która może wszystko popsuć... Ale cii, nic nie pisałam. Na razie idziemy w duchu happy endu. :)
      Również pozdrawiam. Byle do świąt!
      Merr

      Usuń
    2. Merr czeka na mój komentarz i się z niego cieszy - such fame :) Żartuję oczywiście. Daj spokój, kochana, przecież to się rozumie samo przez się, że zawsze wpadnę, by przeczytać jakieś Twoje dzieło :) Mogę mieć czasem opóźnienie (czasem nawet duże), ale że prędzej czy później mój komentarz się pojawi, to jak amen w pacierzu!
      Ja już chcę nowy rozdział! Chcę, chcę, chcę! Ewentualnie po łacince: cupio, cupio, cupio! Czy tylko ja uważam, że to głupio brzmi? Dobra, mniejsza z tym. Wiesz, nie długość, a jakość, nie? Przy grafomanii to nawet rozdział jak stąd do Chin nie uatrakcyjni tekstu. A u Ciebie wystarczy parę zdań i już człowiek się zachwyca :) Także czekam z niecierpliwością na nowy rozdział!
      Niezmiernie się cieszę, że trafiłaś na taką okazję do napisania czegoś przyjaciółkowatego, bo naprawdę wychodzi Ci rewelacyjnie. Mówiłam już kiedyś, że zacznę przez Ciebie popadać w kompleksy? Chyba tak... To się powtarzam w takim razie ;)
      Miałam na myśli sam kanon, spokojnie. A że czymś nas jeszcze zaskoczysz - o tym jestem przekonana. Ty i przewidywalność? W życiu! Nie posądzaj mnie o taką herezję ;) Już samym wątkiem Drew i Charlesa doskonale pokazałaś, na co Cię stać. Aż normalnie zaczynam się bać Twojej intrygi!
      Tak, byle do świąt. I spróbujmy przetrwać jutrzejszy poniedziałek. Damy radę!

      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. I byłabym zapomniała - cudowny szablon!

      Usuń
    4. Nie ma mowy, ty i kompleksy przeze mnie? To w ogóle mi do ciebie nie pasuje! Lady of revenge ma za duży poziom, żeby popadać w kompleksy :) Co mi przypomina, że powinnam nadrobić te pięć ostatnich rozdziałów i znaleźć czas na napisanie komentarza.
      Tak mi ciągle ta intryga koło nosa chodzi, że aż mnie korci, żeby przyspieszyć.
      Super, że ci się podoba - naszło mnie na zmiany i natrafiłam na cudeńko, które idealnie mi pasuje zarówno do OSS, jak i ogólnie do klimatu bloga. A jak mnie naszło, tak pędem wszystko pozmieniałam. :)

      Usuń
    5. Jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało - czytałaś kiedyś swoje teksty? Dobra, autor i tak patrzy na to inaczej. Ale wierz mi, jak najbardziej można popaść przez nie w kompleksy. Albo przynajmniej zastanawiać się "jak zrobić coś równie fajnego?". Wybacz formułę, ale już mi się nie chce myśleć o tej porze. Ale spokojnie, aż tak źle ze mną to jeszcze nie jest ;) Mater Dei, Ty wciąż to czytasz? Jeszcze Ci się chce? Serio, czasem nie mieści mi się w głowie, że co poniektórzy wciąż chcą nad tym ślęczeć. Przecież ja to wlokę jak jakieś flaki z olejem... Ale już dążę prosto do końca :)
      Kocham intrygi! W końcu czym byłoby opowiadanie bez nich? Także jak dla mnie jak najbardziej możesz przyspieszyć :)
      Pewnie, że mi się podoba! Jakże by inaczej. Ma taki cudny klimat... "Ochy", "achy" i te sprawy ;) Też mnie czasem nachodzi na zmiany, ale aktualnie nie bardzo mam wenę ani czas by siedzieć nad grafiką. I w sumie mój obecny całkiem mi się podoba, także na razie go zostawię. Skąd ja znam to "tak mnie naszło, więc machnęłam na szybkiego"... :)

      Usuń
  6. NARESZCIE!
    Nareszcie rozdział!
    Nareszcie go przeczytałam!
    Nareszcie go komentuję!
    Będzie trochę krótki, bo oczy mi się same zamykają XD
    Świetny rozdział *.* ten humor, te truskawki, Annabeth, Silena... Ale Charles i Drew? O.o no cóż XD
    GENIALNE *.*

    PS „mówiłam jakieś przypadkowe słowa, żeby sprawdzisz” -> a nie żeby sprawdzić? XD
    A tak to bezbłędnie, jak zawsze :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam od razu, jednak przypomniałam sobie, że miałam skomentować dopiero gdy zostawiłaś u mnie kom :D
    Więc po pierwsze przepraszam za zwłoke -_-
    Po drugie no i co , ze trzeba było tak długo czekać. Jakość wynagrodziła :D
    To co piszesz jest genialne!
    O Silenie nie jest dużo w Percy'm a ty piszesz jej historie *-* świetnie :D
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Paulla K


    Ps. dodałam juz gadżet obserwatorzy http://sekret-ktory-niszczy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny, cudny, podziwiam :D Długie oczekiwanie wynagrodzone, nie masz się o co martwić.
    Weny i powodzenia na egzaminach :)
    /A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już od wtorku próbne, powodzenie zdecydowanie się przyda...
      Dziękuję :)

      Usuń
  9. Bardzo sie ciesze, ze zostawilS u mnie kom, bo tak to bym oewnie nie trafiła na ten blog i wiele bym straciła. Nie moge uwierzyć, ze masz dopiero 15 lat, piszesz naprawde dojrzałe.wlasciwie jedynym moim 'ale' jest to,ze w niektorych rozdzialach pojawia sie nagle duzo nowych postaci albo informacji o życiu półherosow i bogów, a w niektorych prawie tego nie ma, jednak tak wlasciwie to jest taki zamysł, co widac, a kazdy potrzebuje troche czasu,zeby oswoić sie z nowym światem opowiadania ;) juz lektura opisu mnie zaintrygowała,a potem było troche lepiej. Świetny pomysł z ta czaromowa. Naprawde ciekawa umiejętnośc. Afrodyta jednak jest typowa boginią, wszystkie środki prowadzą do jej celu. Hm,moze w zakamuflowany sposob jednak zalezy jej na córce, ale nie dziwie sie, ze S dostała szału. Tylko ze Afrodytą sie wkurzyła i nie wiem,czy to dobrze dla S;) ale przynajmniej teraz rozumiem zachowanie Drake'a i wlasciwie troche bym chciała,zeby jeszcze raz sie spotkali.ciekawe,czy on to pamięta..mam nadzieje,ze jednak nie, chyba by nie wytrzymał sam ze soba. Co do dalszej czesci, musze orzyznac, ze podoba mi sie ten swiat herosów, az smutno,ze dziewczyna zazwyczaj jest tam tylko przez dwa miesiące, co robi przez cała resztę roku, chodzi po NY? Hihi... Coz Drew jest denerwująca,ale jednak sa do siebie nieco podobbe, obie chcą byc troche jak matka, Chpc nie wiem,czy to dobrze. Podobają mi sie za to przyjaciele S, maja duzo pozytywnej energii. Ciekawe, co Anabeth powie przyjaciółce. No i troche szkoda, ze S nie porozmawiala jednak z ojcem, nawet jesli M wzięła to zdjecie, to jednak nie powinno zawazyc na relacjach ojciec -córka, i tak spotykają sie zbyt rzadko... Ponadto bardzo mnie ciekawią potwory, kim sa, w jaki sposob chodzą po swiecie o w ogole. Podoba mi sie,ze nie zapominasz,ze Twoi bohaterowie co jak co sa po prostu nastolatkami i e pokazujesz miedzy nimi przyjazn, niesnaski. Ze jest duzo humoru obok poważniejszych wątków. Naprawde trudno mi uwierzyć, ze masz 15 lat. Tak trzymać !!! Czy pisałas wczesniej to opowiadania wlvo moze jakas pierwsA czesc? Bo po kom zauważyłam,ze niektórzy juz znają Charlesa i sa załamani ze jest on z Drew (choc chyba tylko na chwilkę ;) )? Zapiski-condawiramurs.blogspot.com-zapraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwolę sobie tobie odpowiedzieć - to wszystko to fanfiction Percy'ego Jacksona. Dlatego wszyscy znają Charlesa, stąd się wzięła czaromowa, stąd świat herosów. ;)
      /Majalissa

      Usuń
    2. Hej, dzięki że wpadłaś :)
      Jeżeli chodzi o świat, jest on zaczerpnięty z Percy'ego Jacksona autorstwa Ricka Riordana, ale jak widać wszystko wyjaśniam i jest to uniwersalne, więc czytać może nawet ten, kto nie zna :) Poza tym tworzę zupełnie inną historię, tylko ze znanymi bohaterami, których mogą kojarzyć ludzie z książek ;)

      Usuń
  10. To jest świetne! Muszę przeczytać poprzednie rozdziały! Dlatego krótki kom... Przepraszam... Czy mogłabyś mnie powiadamiać o rozdziałach na moim nowym blogu?
    http://wsrod-zagubionych-dusz.blogspot.com/
    Byłbym wdzięczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, ale jeżeli chcesz, jest wygodniejsza opcja - obserwowanie w prawej kolumnie. :)

      Usuń
  11. Powrót smoka w wielkim stylu :P :3
    Rozdział jest geeeeenialny xDDD
    Podziwiam cię. xDD Serio, zazdroszczę talentu pisarskiego :**
    Charlie mi amore <333333
    Pozdroooowionka :P
    Wstaw jak najszybciej nexta :D

    OdpowiedzUsuń