Droga do kina
okazała się idealnym sposobem na lepsze poznanie Drake’a. Silena nie wiedziała,
że będzie się czuła w towarzystwie chłopaka tak swobodnie. Chociaż Drake od
czasu do czasu zerkał na jej dekolt czy stanowczo zbyt często ocierał się o nią
podczas marszu, potrafiła to znieść, gdyż okazał się idealnym słuchaczem. Nie
wiedziała kiedy, a opowiedziała mu, jak Maryse wkroczyła dziarskim krokiem do
jej rodzinnego świata i zagarnęła dla siebie ojca, który zaczął ignorować
córkę. Dużo łatwiej było opowiedzieć wszystko śmiertelnikowi, z którym się
zamierzało spędzić tylko jeden wieczór, niż przyjaciółce w Obozie Herosów.
Dla Sileny taką długoletnią znajomą była Annabeth Chase, córka Ateny. Problem w tym, że Silena nie chciała jej powierzyć swojego rodzinnego sekretu. Sama nie wiedziała, czemu się tak przed tym wzdryga oraz za wszelką cenę unika rozmów o swoim pozaobozowym życiu. Miała wrażenie, jakby zatokę Long Island, gdzie znajdował się Obóz Herosów, oddzielała od jej życia prywatnego gruba kreska, jakiej nie mogła swobodnie przekroczyć. Po tej stronie granicy to przypadkowo spotkanemu Drake’owi mogła się spokojnie wyżalić. Kiedy Silenę przeszedł dreszcz z powodu powiewu zimnego powietrza, chłopak zaoferował jej swoją skórzaną kurtkę. Córce Afrodyty imponował jego wygląd, więc z chęcią przyjęła okrycie, by przez kilka minut móc swobodnie zerkać na odkryte ramiona Drake’a.
Dla Sileny taką długoletnią znajomą była Annabeth Chase, córka Ateny. Problem w tym, że Silena nie chciała jej powierzyć swojego rodzinnego sekretu. Sama nie wiedziała, czemu się tak przed tym wzdryga oraz za wszelką cenę unika rozmów o swoim pozaobozowym życiu. Miała wrażenie, jakby zatokę Long Island, gdzie znajdował się Obóz Herosów, oddzielała od jej życia prywatnego gruba kreska, jakiej nie mogła swobodnie przekroczyć. Po tej stronie granicy to przypadkowo spotkanemu Drake’owi mogła się spokojnie wyżalić. Kiedy Silenę przeszedł dreszcz z powodu powiewu zimnego powietrza, chłopak zaoferował jej swoją skórzaną kurtkę. Córce Afrodyty imponował jego wygląd, więc z chęcią przyjęła okrycie, by przez kilka minut móc swobodnie zerkać na odkryte ramiona Drake’a.
Kino znajdowało
się dwie przecznice od Starbucksa, więc kiedy znaleźli się przed wejściem,
Silena żałowała, że droga nie zajęła im więcej czasu. Neon z nazwą uporczywie
świecił jej prosto w oczy, więc opuściła wzrok i dała się poprowadzić Drake’owi
do wejścia.
Zatopiona w
myślach, nawet nie odnotowała, jaki tytuł nosił film, na który zaprosił ją
Drake. Chłopak zachował się jak prawdziwy gentleman – zapłacił za bilety, kupił
dwa napoje i wspólny popcorn – co spłukana po kawie w Starbucksie Silena
przyjęła z wdzięcznością. Gdzieś w zakamarku jej umysłu pojawiło się nękające
ją poczucie winy, które uparcie twierdziło, że nie powinna tak wykorzystywać
jednodniowej znajomości, ale je zignorowała. Chciała wykorzystać swoją urodę,
by wspomóc niedziałającą czaromowę, a Drake wydawał się jej w tamtym momencie odpowiednim
królikiem doświadczalnym.
Przeprosiła go
na chwilę pod pretekstem wyjścia do toalety. Przeszła przez ciemny korytarz,
gdzie powinny znajdować się łazienki i uśmiechnęła się z satysfakcją na widok
znajomego symbolu. Pchnęła drzwi i rzuciła ukochaną torebkę na ciemny blat.
Wielkie lustro nad umywalkami pozwalało Silenie na dokładne zbadanie swojego
wyglądu. Na szczęście w łazience była sama, więc bez przeszkód wyjęła swoje
bezcenne skarby. Najpierw zajęła się włosami, rozczesując rozczochrane przez
wiatr pukle. Potem pociągnęła tuszem powieki, musnęła usta błyszczykiem i
podciągnęła do góry krótką spódniczkę, ukazując o kilka centymetrów ud za dużo,
niż powinna. Uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze zadziornie i z takim
wyrazem twarzy wyszła na spotkanie czekającego na nią pod drzwiami łazienki
Drake’a.
Chłopakowi
odebrało mowę, co Silena przyjęła z zadowoleniem. Widząc, że ma problem z
utrzymaniem wszystkich rzeczy w rękach, wzięła od niego popcorn i ustawiła się
w kolejce do kinowej dziesiątki. Jak na ironię, był to również numer jej domku
w Obozie Herosów. Silena zaczęła podejrzewać, że jej matka maczała w tym palce.
W końcu
obsługa kina otworzyła drzwi, a Silena i Drake mogli bez przeszkód udać się do
najwyższego rzędu, gdzie nikt im nie przeszkadzał. Córka Afrodyty nie miała
pojęcia, czemu ludzie zawsze wybierali miejsca w środkowej części sali;
przecież z tyłu zawsze był najlepszy widok na rozciągający się na ścianie
ogromny ekran. Drake umieścił ich napoje w specjalnych uchwytach i miał wolne
ręce, więc Silena w końcu oddała mu kurtkę. Z westchnieniem ulgi opadła na
miękki fotel, umieszczając karton z popcornem na kolanach. Sięgnęła dłonią w
prawą stronę, by wziąć colę, a następnie upiła łyk orzeźwiającego napoju. Po
żyjącej w jej pamięci latte ze Starbucksa, zimna cola okazała się prawdziwym
niebem w gębie. Silenie przyszedł na myśl nektar, napój bogów, który herosi
zażywali po walkach z potworami w celu nabrania sił. Miał on dziwną właściwość
– przybierał smak napoju, jakiego się najbardziej pragnęło. Silena była pewna,
że gdyby teraz przyszło jej wypić nektar, miałby on orzeźwiającą nutę coli.
W sali panował
półmrok, więc dziewczyna mogła swobodnie przyglądać się Drake’owi. Chłopak
siedział po jej lewej stronie, ukazując jej mocno zarysowaną kość policzkową i
błyszczące w ciemnym pomieszczeniu oko. Czując na sobie wzrok Sileny, odwrócił
do niej głowę z szelmowskim uśmiechem wymalowanym na ustach i mrugnął. Córka
Afrodyty bez zastanowienia splotła jego palce ze swoimi. Drake zastygnął;
czarny kontur chłopaka pośród gaszonych po kolei świateł w sali kinowej.
Dopiero kiedy rozbrzmiała pierwsza reklama przed seansem, Drake ścisnął jej
palce w geście przyzwolenia. Silena nie wiedziała, czy powinna tworzyć więź z
osobą, która miała być jednodniową przygodą, ale mimowolnie uśmiechnęła się pod
nosem i odprężyła. Zatopiona w myślach, nie zauważyła kiedy minęły reklamy i
przegapiła napisy początkowe. Z ukrytych głośników pobrzmiewała wesoła melodia
pasująca do tematyki filmu.
Już po pięciu
minutach seansu Silena wiedziała, że główna bohaterka zakocha się w swoim
przyjacielu, który pomagał jej się zemścić na byłych partnerach, sam licząc na
łut szczęścia w miłości. Mimo to śmiała się na każdej komediowej scenie, a
nawet uroniła kilka łez, gdy przyjaciel tytułowej Jane powiedział jej wprost o
swoich uczuciach i odszedł, przekonany o braku odwzajemnienia jego głębokiej
miłości. Drake co jakiś czas sięgał do popcornu leżącego na kolanach Sileny,
choć ta go ani razu nie tknęła. Wypiła za to całą colę, jakby rozpuszczone
kostki lodu mogły zapełnić pustkę w jej sercu. Córka Afrodyty chciała być jedną
z tych filmowych bohaterek i poczuć wreszcie coś prawdziwego do przedstawiciela
płci przeciwnej. Nie wiedziała, czy to przekleństwo jej matki, czy z nią samą
jest coś nie tak – fakt faktem, że nie potrafiła pokochać żadnego chłopaka.
Chociaż siedzący obok niej Drake był naprawdę przystojny i przyciągnął jej
uwagę już od pierwszego spotkania, czuła, że to jeszcze nie ten moment w jej
życiu, kiedy się zakocha.
Ostatnie
minuty filmu Silena przesiedziała jak na szpilkach, oczekując na finalny
pocałunek Jane i jej przyjaciela. Kiedy główna bohaterka dogoniła ukochanego
tuż przed odlotem jego samolotu do Nowego Jorku, Silena nieświadomie pochyliła
się lekko do przodu. Kątem oka widziała kontur twarzy Drake’a, który przyjął
podobną pozycję. Kiedy wreszcie zakochana para się pocałowała, miała wrażenie,
jakby ona grała w tym filmie. A potem poczuła na ustach smak popcornu i
wiedziała, że to Drake zrobił pierwszy krok.
Silena już
zdążyła zapomnieć jak to jest całować się z chłopakiem. Parę razy „wymieniła
ślinę”, jak lubił określać jej ojciec, ze śmiertelnikami, ale nigdy nie
angażowała się w to emocjonalnie. Chociaż nie czuła nic głębszego do Drake’a,
musiała przyznać, że ją pociągał. Przeniosła wzrok na jego ciemne oczy i
odpowiedziała na pocałunek. Delikatnie musnęła jego usta swoimi. Ciało Sileny
zaczęło wariować, jakby sól z popcornu na wargach Drake’a miała na nią dziwny
wpływ. Para na ekranie przestała się całować, co Silena odnotowała kątem oka,
więc wzorem filmowych zakochanych zakończyła to zbliżenie z Drakiem. Czuła, że
tego wieczoru przekroczyła granicę.
Dwadzieścia
lat później bohaterowie pobierali się w rodzinnym domu Jane, a Silena starannie
unikała wzroku Drake’a. Na jej policzkach rozlały się dwa szkarłatne, parzące
skórę rumieńce, które przesyłały ciepłe dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Odkryła, że
ze zdenerwowania zaczęła podjadać słony popcorn.
Co teraz miała
zrobić? Jak się zachować? Chciała zmusić Drake’a za pomocą czaromowy do
pocałunku, a następnie bezpardonowo go opuścić. Tymczasem to chłopak sam
zainicjował zbliżenie, zbijając ją z pantałyku. Serce Sileny biło mocno z
zażenowania jakby chciało się wyrwać z piersi i uciec na drugi koniec miasta.
Dziewczyna zaczynała żałować, że nie ugięła się, gdy ojciec ją poprosił o
przyjazd na wspólną kolację z Maryse. Nawet ta czarownica była lepsza od
dręczącego ją poczucia winy.
Kiedy na
ekranie pojawił się standardowy „the end”, Silena zerwała się z fotela jak z
procy i, łapiąc pudełko z pozostałym popcornem, wybiegła z sali, zostawiając
osłupiałego Drake’a w tyle. Przedarła się przez zbierający się przy wejściu
tłum, licząc, że zatrzyma on na dłużej chłopaka, który zapewne będzie chciał ją
odnaleźć. Wyrzuciła do kosza popcorn i wypadła na ulicę. Pochwaliła się w
myślach za wybór butów bez obcasów, dzięki czemu mogła puścić się biegiem.
Zadrżała z zimna, kiedy powietrze uderzyło ją w twarz i przeszło z łatwością
przez cienką bluzkę. Skręciła w jakąś uliczkę, licząc na łut szczęścia, i
zaklęła pod nosem. Przejścia nie było. Wycofała się po własnych śladach, przy
rogu wpadając na jakąś ciemną postać. Krzyknęła, odwróciła się, odetchnęła z
ulgą na widok Drake’a, a następnie ponownie wrzasnęła. Cały jej plan poszedł na
marne. Była zbyt wolna.
- Czemu
uciekłaś? – rzucił krótko Drake, spoglądając Silenie w oczy z nieodgadnionym
wyrazem twarzy.
Zawahała się.
Co miała mu powiedzieć? Chciałam cię poderwać, żeby wypróbować działanie mojej
czaromowy? Wiesz, dar Afrodyty dla jej dzieci. Tak przy okazji, bogowie
olimpijscy istnieją i cię obserwują. Jak następnym razem będziesz chciał
złorzeczyć na Zeusa, pamiętaj, by w ciągu następnych kilku miesięcy unikać
lotów samolotem i nie przebywać na dworze w czasie burzy, bo może się to dla
ciebie źle skończyć. Wspominałam już, że jestem półboginią?
Wybrała
milczenie. Z jakiegoś powodu kłamstwo nie chciało jej przejść przez usta z taką
łatwością jak dotychczas.
- Odpowiedz.
- Nie naciskaj
– wydukała, oszołomiona jego władczym tonem.
Drake
przejechał językiem po wysuszonych wargach. Cały czas dyszał ciężko po biegu.
Silena zauważyła, że nie ma na sobie swojej kurtki. Zrobiło jej się głupio –
nie dość, że zapłacił za całe wyjście i zostawił w kinie swoje skórzane
nakrycie, to jeszcze ona zachowała się jak idiotka i go opuściła w najmniej
spodziewanym momencie.
Zawsze tak
robiła. Uciekała od problemów, gdy tylko się pojawiały. A zakochujący się w
niej śmiertelnik zdecydowanie należał do tej kategorii.
- Nie
wywiniesz się tak łatwo – zagroził Drake. – Musisz mi powiedzieć.
Silena cofnęła
się o krok. Sylwetka chłopaka stanowiła mur nie do przebicia. I chociaż
pragnęła uciec i zapomnieć o przykrym zajściu, tkwiła w miejscu, uziemiona jego
władczym spojrzeniem.
- Nie poczułam
niczego więcej – powiedziała półprawdę, wybierając niebezpieczną drogę. W
bladym świetle latarni z głównej ulicy mogła dostrzec, jak Drake napina mięśnie
rąk i poczuła się dziwnie mała i bezbronna. – Wolałam oszczędzić ci bólu. A
teraz daj mi przejść, proszę, i zapomnijmy o całej sprawie.
- Jaja sobie
ze mnie robisz, ślicznotko – odrzekł kpiąco Drake.
Silenę
zatkało. Gdzie się podział wrażliwy chłopak, który z nią rozmawiał w drodze do
kina? Gdzie wyobrażenia tego pięknego, choć smutnego malucha obserwującego
bijącego jego matkę ojca? Gdzie ten gentleman, który zaoferował jej kurtkę i co
chwila komplementował? Miała wrażenie, że Drake, którego – jak jej się wydawało
– znała, gdzieś przepadł.
Chwilę
mierzyła go wzrokiem, by po chwili zrobić gwałtowny wypad w prawo. Chciała
ominąć stojącego na jej drodze chłopaka i uciec jak najdalej od tego koszmaru.
Niestety, był szybszy. Złapał Silenę w pasie i popchnął w kierunku zaułka.
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy z przerażenia. Po raz pierwszy w życiu ktoś
ją brutalnie potraktował poza standardowymi ćwiczeniami w Obozie Herosów.
- Przestań –
zaprotestowała.
- Uciekłaś,
Sileno. Zostawiłaś mnie samego jak moja matka, gdy miałem siedem lat. Chciałaś,
żeby znalazł mnie mój ojciec – powiedział Drake, wprawiając Silenę w jeszcze
większe osłupienie. Czemu zaczął mówić o swoich rodzicach? I co ona miała z tym
wszystkim wspólnego?
Po kilku
latach treningu w Obozie nauczyła się ufać swojej intuicji. Teraz instynkt
podpowiadał jej, że najwyższa pora na ucieczkę.
Rozejrzała się
szybko po okolicy i stwierdziła, że znalazła się w rozpaczliwym położeniu. Mur
za jej plecami sięgał paru metrów, w dodatku nie miał żadnych nierówności, co
wykluczało wspinaczkę. Silena nie dałaby rady również wejść na piętrzące się po
obu stronach budynki. Z tej strony nie było żadnych okien, więc nikt nie mógł
jej przyjść z pomocą. A drogę na główną ulicę blokował jej Drake.
- Nie mam nic
wspólnego z twoją przeszłością, Drake – powiedziała łagodnie, przekręcając
lekko głowę i szukając wyrw w murze, po których mogłaby się wspiąć.
Chłopak
zaśmiał się szyderczo.
- Jak
wszystkie, chcesz się bronić. Nie przewidziałem, że uciekniesz, ale i tak cię
dopadłem – stwierdził wypranym z emocji głosem. Silena miała wrażenie, że
przygląda jej się z fascynacją, jakby była nieudanym eksperymentem. – Jesteś
dla mnie niespodzianką, Sileno.
- Przepuść
mnie, proszę.
- Czemu
miałbym to zrobić? – zaśmiał się Drake. Dźwięk ten tak bardzo przypominał
tamten śmiech ze Starbucksa, kiedy Silena powiedziała „ja i moja latte będziemy
na pana cierpliwie czekać”, a zarazem tak diametralnie różnił, że zaczęła ją
boleć głowa.
Nie mógł się
zmienić w ciągu kilku godzin.
- Bo mnie
lubisz? – zasugerowała. Jeżeli Drake chciał się z nią bawić w kotka i myszkę,
proszę bardzo. Miała w zanadrzu swoją tajną broń – fakt, że to on pierwszy ją
pocałował.
- Chodzi ci o
ten pocałunek? – machnął lekceważąco ręką. – Musiałaś mi zaufać, żebym cię mógł
wziąć do swojego domu. Ale równie dobrze mogę to zrobić tutaj.
Drake zrobił
dwa szybkie kroki i przycisnął Silenę do muru za jej plecami tak, że ich twarze
dzieliło zaledwie kilka milimetrów. Z oczu córki Afrodyty mimowolnie zaczęły
spływać łzy z oczu, kiedy Drake przycisnął siłą jej usta do swoich i odkryła,
co miał na myśli, mówiąc „to”. Chłopak całkowicie przysłonił jej ciało swoim,
więc nie miała jak uciec. Chciała wrzasnąć, ale brutalny pocałunek Drake’a
wykluczał tę opcję. Zacisnął palce na jej nadgarstkach, co uniemożliwiało jej
planowanego sierpowego. Spróbowała poruszyć nogami i z euforią odkryła, że
jedną z nich ma wolną. Szarpnęła głową i kątem oka wycelowała w krocze Drake’a,
kopiąc go mocno. Chłopak zgiął się w pół, a Silena wzięła głęboki oddech.
Przerzuciła torebkę przez ramię i odbiegła na sam koniec uliczki, nie oglądając
się za siebie. Kiedy Drake ją dogonił i przyciągnął do siebie z powrotem,
rozdzierający serce krzyk przeszył wieczorną ciszę. Znowu zbyt wolno
zareagowała.
Drake odwrócił
ją z powrotem twarzą w stronę muru, po czym popchnął na brudną ulicę. Silena
wrzasnęła raz, drugi, trzeci…
- Zamkniesz
się wreszcie? – wysyczał chłopak.
Silena
posłuchała. Gardło miała ściśnięte z przerażenia. Drake ukucnął obok niej, więc
przeczołgała się w głąb uliczki.
- O wiele
lepiej, Sileno – pochwalił ją z nikłym uśmiechem na ustach. – Ale nie uciekaj!
Silena nie
wiedziała, do czego jest zdolny, dlatego znowu wykonała jego polecenie. Brud
ulicy wywoływał w niej zawroty głowy i odruch wymiotny, a musiała zachować
przytomność umysłu, by się wydostać z tej irracjonalnej sytuacji. Pomyślała o
swoim ojcu i jego telefonie. Czy to możliwe, żeby potwory ją wykryły w tak
krótkim czasie? I akurat jeden z nich pracował w Starbucksie?
Postanowiła
zaryzykować. Miała przy sobie cały czas torebkę, więc otworzyła ją jednym
sprawnym ruchem i wymacała rączkę sztyletu. Zawsze nosiła przy sobie mały
spiżowy zestaw ratunkowy, który po raz pierwszy okazał się zbawienny. Wyjęła
ostrze i rzuciła nim w Drake’a.
Chłopak
wpatrywał się w swoją pierś ze zdumieniem, gdy sztylet przeszedł przez jego
pierś na wylot. Silenę opuściła wszelka wola walki. Przez wiele lat uczyła się
jak walczyć z potworami, ale nigdy w jaki sposób obronić się przed
śmiertelnikiem. Nie umiała walczyć ze zwykłym człowiekiem. Plan bycia herosem
nie obejmował kręcących się po Nowym Jorku zboczeńców.
- Naprawdę,
Sileno? – powiedział Drake po chwili ciszy. – Chciałaś mnie zaatakować,
rzucając we mnie swoim grzebieniem?
Magiczne
przedmioty chroniła Mgła, zasłona oddzielająca prawdziwy świat od tego
widzialnego dla zwykłych śmiertelników. Drake nie mógł zobaczyć, że Silena
właśnie próbowała go zabić. Spiżowy sztylet ukazał się mu w formie typowego dla
córki Afrodyty grzebienia.
Silena nie
przewidziała, że to go jedynie rozzłości. Zamachnął się i uderzył ją w twarz.
Poczuła piekący ślad zaczynający się na policzku, a kończący na brodzie. Drake
uśmiechnął się leniwie. Spytał, czy rozumie, że źle postąpiła, ale Silena
milczała. Bała się, że jedynie pogorszy swoją i tak beznadziejną sytuację.
Dotknęła zimną ręką obolałego miejsca, zaciskając zęby, by nie okazać bólu.
Kiedy Drake znowu się do niej zbliżył, podczołgała się pod sam mur na końcu
uliczki. Nie miała dokąd uciekać i była przerażona. Chciała krzyczeć, ale nie
mogła wydobyć głosu z krtani, jakby tam ugrzązł. Przestała się szamotać. Drake
się podniósł, a jego obraz zamazywały spływające z jej oczu łzy.
- Dlaczego? –
wychrypiała z trudem, przełykając kolejne słone krople.
- Wiesz, jak
to jest, gdy boli cię całe ciało? Gdy nie możesz się ruszyć, bo każde
przesunięcie kończyny sprawia, że czujesz się gorzej? Gdy każdy centymetr
kwadratowy twojego ciała piecze od smagnięć pasem?
Silena chciała
odpowiedzieć, że pewnie zaraz się dowie, ale bała się odezwać. Jednym słowem
wywołała u Drake’a wysyp słów i skrywanych emocji – bała się, co mogłaby
uczynić kilkoma. Nie chciała pogarszać swojej sytuacji, chociaż sądziła, że
gorzej być nie może. Do głowy przychodziły jej najczarniejsze scenariusze.
Najdziwniejsze jednak było to, że nie żałowała swojego losu – mimo przerażenia wiedziała,
że to ona uwodziła Drake’a i chciała go wykorzystać. Jak na ironię, teraz to on
miał wykorzystać ją.
W głębi duszy
było jej szkoda chłopaka, który szukał zemsty za błędy przeszłości.
- Nie wiesz –
odpowiedział sam sobie Drake, nadając swojemu głosowi zrezygnowany ton. Silenie
wydawało się, że stara się maskować rozżalenie. – Nikt nie wie. Ale jestem
skłonny pokazać ci trochę swojego świata, Sileno – uśmiechnął się drwiąco.
Oparła się
mocniej o mur, pod który wcześniej się cofnęła. Nie miała dokąd uciec. I nie
mogła sobie wybaczyć, że wcześniej nie dostrzegła czającego się w chłopaku
mroku. Przecież ją ostrzegał! Powiedział jeszcze w Starbucksie, że jego ojciec
bił matkę, co powinno wywołać w głowie Sileny potężny alarm przed samą
obecnością Drake’a. Mimo to była zbyt miękka, by się przeciwstawić i stanowczo
zbyt wolna, by jeszcze raz spróbować się obok niego przecisnąć. Współczuła
Drake’owi jego trudnej sytuacji życiowej i, choć ciemne oczy chłopaka
wywoływały u niej potężne dreszcze przerażenia wzdłuż kręgosłupa, nie potrafiła
zmienić swojego nastawienia. Afrodyta była boginią miłości, a Silena, jako jej
córka, nie umiała znienawidzić Drake’a. Czasami żałowała, że nie może być
bezwzględna jak dzieci Aresa. Ich wojownicza natura przydałaby się Silenie
podczas potyczki z chłopakiem, który zaczął się przybliżać.
- Czemu nie
krzyczysz? – przez twarz Drake’a przebiegł wyraz zaskoczenia. Silena poczuła,
jak wszystkie wnętrzności w jej ciele fikają szaleńcze koziołki. Nie miała
pojęcia, jaką granicę przekroczy chłopak. Skoro zastanawiał się, czemu Silena
nie krzyczy, musiał mieć w zanadrzu coś naprawdę okropnego.
Po chwili
córka Afrodyty uświadomiła sobie, że dla niego to zupełnie nowa sytuacja –
będąca cicho ofiara. Ile podobnych do niej znalazło się wcześniej w takiej
samej sytuacji? Wzdrygnęła się i podciągnęła pod siebie nogi, obejmując je
słabymi rękoma.
- Krzycz! –
rozkazał Drake kopiąc Silenę, a ona krzyczała i krzyczała w środku, zachowując
spokój na zewnątrz.
- Nie chcesz
mnie skrzywdzić – powiedziała łagodnym głosem, drżącym ze zdenerwowania. – Nie
chcesz – powtórzyła, jakby miało ją to utwierdzić w tym przekonaniu.
Drake zawahał
się na chwilę, co Silena przyjęła wybuchem euforii w swojej głowie. Wrażenie
jednak minęło równie szybko jak się pojawiło. Jasny promyk słońca w ciemnej
przeszłości.
Silena drgnęła
na tę myśl. Jeśli Drake zachował jakieś ludzkie odruchy, mogła go przekonać do
zmiany nastawienia. Wystarczyło, by uwierzyła, że potrafi. Wskazówki dane przez
Chejrona musiały mieć w sobie coś, czego Silena wcześniej nie dostrzegła.
Pytanie – co?
Skup się na celu i zajrzyj mu głęboko w
oczy. Nawiąż z nim więź, która pozwoli ci wyczuć jego pragnienia. Musisz
wyszukać to, czego obiekt chce, a następnie zamienić to w proste polecenie.
Masz to we krwi, na pewno się uda.
- Tego nie
wiesz – stwierdził Drake.
Córka Afrodyty
pomyślała o pierwszej ofierze swojej czaromowy – kobiecie w kwiaciarni, która
nie chciała jej sprzedać storczyka, gdy do potrzebnej sumy zabrakło kilku
centów. Potem przypomniała sobie nachmurzoną minę chłopca z parku i jego płaczącego
młodszego brata. Rozwiane liście w kolorach jesieni, tak starannie wcześniej
przez nią uzbierane, a chwilę potem wytrącone z jej słabej ręki. Dodała do
siebie wszystkie towarzyszące jej wtedy uczucia, a na dodatek paraliżujący ją
teraz strach. Ostatnia szansa, by nie dać się skrzywdzić.
To nie w
testowanych był problem, tylko w niej samej. Po pierwszej próbie Silena
przestała wierzyć, że posiada dar czaromowy.
- Wiem –
popatrzyła Drake’owi w oczy. Kierowała te słowa do siedmioletniego
przestraszonego chłopca z opadającą mu na oczy ciemną grzywką. Chłopca, który
rozumiał jej obecne położenie. – Daj mi odejść i nie krzywdź więcej niewinnych
dziewczyn.
Oczy Drake’a
zaszły mgłą. Silena miała ochotę śmiać się i płakać jednocześnie.
- To, że ja
zaznałem przemocy – powiedział chłopak, zaskakując ich oboje – nie znaczy, że
inni mają przeżywać ten sam koszmar.
Silena
przełknęła głośno ślinę. Zabrała swoją brudną torebkę i wstała, sycząc z bólu.
Po kopnięciu Drake’a piekł ją już nie tylko policzek, ale i prawe udo. Czarna
sylwetka chłopaka oświetlana przez sączącą się z ulicy jasność wywołała w
Silenie jeszcze większe – ile to możliwe – poczucie winy, choć to nie ona
powinna się obarczać za jego poszarpaną psychikę. Nieuleczone błędy przeszłości
mają fatalne skutki. Drake nikogo nie dopuścił do swojego świata i nikt mu nie
mógł pomóc.
Silena
usłyszała mrożący krew w żyłach krzyk pełen rozpaczy, po którym pozostał
jedynie szloch. Żałowała Drake’a, ale nie mogła mu pomóc. Bała się do niego
podejść. Poza tym, chciała naprawić swoje błędy, by nie dusić wszystkiego w
sobie i nie zwariować tak jak on.
Wzięła
taksówkę z postoju oddalonego o jedną przecznicę i, nadal się trzęsąc, wróciła
do domu. Zapaliła światło w przedpokoju, a następnie przeszła przez korytarz aż
do łazienki, pstrykając po drodze wszystkie kontakty. Kapcie jej ojca leżały
porozrzucane na podłodze, więc od razu wywnioskowała, że jeszcze nie wrócił od
Maryse. Ciekawe, czy zostanie u niej na noc.
- O, Iris,
bogini tęczy, przyjmij tę ofiarę – szepnęła, odkręcając wodę i wrzucając do
zlewu drachmę.
Taki sposób
komunikacji herosi nazywali iryfonem – od dawnej służki Hery, Irydy, na którą z
czasem zaczęto mówić po prostu Iris. Wystarczyło zapłacić bogini złotą monetą,
by ta ukazała w powstałej tęczy kogokolwiek dzwoniący sobie zażyczy.
- Pokaż mi
Annabeth Chase w Obozie Herosów – zażądała Silena.
Chwilę potem
woda wyparowała, ustępując miejsca wielobarwnemu łukowi rozpościerającemu się w
poprzek łazienki. Silena uśmiechnęła się pod nosem, widząc zaskoczoną twarz przyjaciółki.
Musiała być gdzieś na dworze, bo wiatr rozwiewał jej blond loki na wszystkie
strony, przysłaniając szare oczy.
- Sil? –
Annabeth nazwała córkę Afrodyty jej ulubionym zdrobnieniem. – Coś się stało? Co
masz na policzku?
Silena wzięła
głęboki oddech, ignorując jej pytania.
- Chcę wrócić
do Obozu Herosów.
Druga część! Ale fajnie :) A kiedy pojawią się zupełnie nowe rzeczy? (nie żeby coś, lubię każde Twoje rozdziały, ale po prostu jestem ciekawa :D)
OdpowiedzUsuńNa razie wszystko muszę poprzenosić, więc wstawiam co tydzień zaległe części, a potem pojawią się nowości c;
UsuńCzytałam już to ,ale postanowiłam znowu przeczytać ,bo może wstawiłaś nowe poprawki . jak zwykle cudo .
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńCudowny bloga, cudowny rozdział!
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział C;
Bella!
OdpowiedzUsuńZaintrygowało mnie to, wiesz?
Czekam i życzę weny!
Nominuję Cię do Liebster Award: olcia5623.blogspot.com
OdpowiedzUsuńP.s.Zapraszam do czytania :P
super blog i wogle zapraszam na mój i mam nadzieje na komętarze od was
OdpowiedzUsuńoto adres bloga:
OdpowiedzUsuńhttp://historia-corki-morza.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBoginią tęczy była Iryda, a nie Iris xD
OdpowiedzUsuńTo dwa określenia dotyczące tej samej bogini :)
UsuńNiezłe opko. Dawno nie czytałam takiego, w którym w pewnym sensie śmiertelnik jest potworem.
OdpowiedzUsuńJestem do bani wyłapywaniu błędów ortograficznych i stylistycznych, ale znalazłam jedną nieścisłość. Iryfon działał tak, że drachmę wrzucić trzeba bylo w tęczę. Pomoc od bogini tęczy do czegoś zobowiązuje :)
Pozdrawiam i lecę czytać dalej.
Znaczy... widzę, że wiesz, że trzeba wrzucić w tęczę, ale z tekstu wynika, że wrzuciła do wody w umywalce i ani słowa o promieniu słońca, który stworzył tęczę, czy coś w tym stylu.
UsuńA może chodziło o to światło w całym domu. Ale z tego przecież nie powstałaby tęcza...
O bogowie, rozkminy życia!
mam nadzieję, że załapałaś o co mi chodzi z tych pogmatwanych komentów xD
Wow. To był naprawdę dobry rozdział. Świetnie pokazałaś całą tragedię sytuacji, w której znalazła się Silena. Takie rzeczy się zdarzają, ale nie myślimy o tym póki sami tego nie przeżyjemy. U Ciebie można było poczuć jej strach i bezsilność, aż czułam się jak taka ofiara.I jeszcze to współczucie dla Drake'a, niby irracjonalne uczucie w tej sytuacji, ale jednak zrozumiałe. Jak na córkę Afrodyty Silena jest bardzo empatyczną osobą, to wyraźnie widać. Dlatego nie może się odnaleźć w swojej roli. Mam nadzieję, że w Obozie Herosów wreszcie uda jej się odnaleźć. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńtitanium mountain bikes & road bike rentals | TITANIAN ARTS
OdpowiedzUsuńExplore TITANIAN titanium jewelry piercing ARTS in TITIAN ARTS. citizen eco drive titanium watch View our thaitanium directory of all of TITANIAN ARTS. Check out our listing of titanium 3d printing the citizen promaster titanium best rental cars for your trip.
z674p6vkcpd415 male sex toys,dildos,sex toys,vibrators,penis rings,cheap sex toys,dual stimulator,women sexy toys,dildos h042i1xedoi974
OdpowiedzUsuńt630e4aurco039 sex chair,women sex toys,male sex toys,vibrators,rabbit vibrators,wolf dildo,Wand Massagers,cheap sex toys,dual stimulator l218j2eimpm252
OdpowiedzUsuńi353m3udcgg174 dildos,silicone sex doll,sex chair,cheap sex toys,penis pumps,dog dildo,sex chair,horse dildo,Panty Vibrators n050v2rymek491
OdpowiedzUsuńpi405 Cheap Jerseys china,wholesale nfl jerseys,Cheap Jerseys china,wholesale nfl jerseys,nfl shop,nfl jerseys,Cheap Jerseys china,Cheap Jerseys china,Cheap Jerseys china mp281
OdpowiedzUsuń