poniedziałek, 26 maja 2014

Oszukując samą siebie. Rozdział 2.

Droga do kina okazała się idealnym sposobem na lepsze poznanie Drake’a. Silena nie wiedziała, że będzie się czuła w towarzystwie chłopaka tak swobodnie. Chociaż Drake od czasu do czasu zerkał na jej dekolt czy stanowczo zbyt często ocierał się o nią podczas marszu, potrafiła to znieść, gdyż okazał się idealnym słuchaczem. Nie wiedziała kiedy, a opowiedziała mu, jak Maryse wkroczyła dziarskim krokiem do jej rodzinnego świata i zagarnęła dla siebie ojca, który zaczął ignorować córkę. Dużo łatwiej było opowiedzieć wszystko śmiertelnikowi, z którym się zamierzało spędzić tylko jeden wieczór, niż przyjaciółce w Obozie Herosów.
Dla Sileny taką długoletnią znajomą była Annabeth Chase, córka Ateny. Problem w tym, że Silena nie chciała jej powierzyć swojego rodzinnego sekretu. Sama nie wiedziała, czemu się tak przed tym wzdryga oraz za wszelką cenę unika rozmów o swoim pozaobozowym życiu. Miała wrażenie, jakby zatokę Long Island, gdzie znajdował się Obóz Herosów, oddzielała od jej życia prywatnego gruba kreska, jakiej nie mogła swobodnie przekroczyć. Po tej stronie granicy to przypadkowo spotkanemu Drake’owi mogła się spokojnie wyżalić. Kiedy Silenę przeszedł dreszcz z powodu powiewu zimnego powietrza, chłopak zaoferował jej swoją skórzaną kurtkę. Córce Afrodyty imponował jego wygląd, więc z chęcią przyjęła okrycie, by przez kilka minut móc swobodnie zerkać na odkryte ramiona Drake’a.
Kino znajdowało się dwie przecznice od Starbucksa, więc kiedy znaleźli się przed wejściem, Silena żałowała, że droga nie zajęła im więcej czasu. Neon z nazwą uporczywie świecił jej prosto w oczy, więc opuściła wzrok i dała się poprowadzić Drake’owi do wejścia.
Zatopiona w myślach, nawet nie odnotowała, jaki tytuł nosił film, na który zaprosił ją Drake. Chłopak zachował się jak prawdziwy gentleman – zapłacił za bilety, kupił dwa napoje i wspólny popcorn – co spłukana po kawie w Starbucksie Silena przyjęła z wdzięcznością. Gdzieś w zakamarku jej umysłu pojawiło się nękające ją poczucie winy, które uparcie twierdziło, że nie powinna tak wykorzystywać jednodniowej znajomości, ale je zignorowała. Chciała wykorzystać swoją urodę, by wspomóc niedziałającą czaromowę, a Drake wydawał się jej w tamtym momencie odpowiednim królikiem doświadczalnym.
Przeprosiła go na chwilę pod pretekstem wyjścia do toalety. Przeszła przez ciemny korytarz, gdzie powinny znajdować się łazienki i uśmiechnęła się z satysfakcją na widok znajomego symbolu. Pchnęła drzwi i rzuciła ukochaną torebkę na ciemny blat. Wielkie lustro nad umywalkami pozwalało Silenie na dokładne zbadanie swojego wyglądu. Na szczęście w łazience była sama, więc bez przeszkód wyjęła swoje bezcenne skarby. Najpierw zajęła się włosami, rozczesując rozczochrane przez wiatr pukle. Potem pociągnęła tuszem powieki, musnęła usta błyszczykiem i podciągnęła do góry krótką spódniczkę, ukazując o kilka centymetrów ud za dużo, niż powinna. Uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze zadziornie i z takim wyrazem twarzy wyszła na spotkanie czekającego na nią pod drzwiami łazienki Drake’a.
Chłopakowi odebrało mowę, co Silena przyjęła z zadowoleniem. Widząc, że ma problem z utrzymaniem wszystkich rzeczy w rękach, wzięła od niego popcorn i ustawiła się w kolejce do kinowej dziesiątki. Jak na ironię, był to również numer jej domku w Obozie Herosów. Silena zaczęła podejrzewać, że jej matka maczała w tym palce.
W końcu obsługa kina otworzyła drzwi, a Silena i Drake mogli bez przeszkód udać się do najwyższego rzędu, gdzie nikt im nie przeszkadzał. Córka Afrodyty nie miała pojęcia, czemu ludzie zawsze wybierali miejsca w środkowej części sali; przecież z tyłu zawsze był najlepszy widok na rozciągający się na ścianie ogromny ekran. Drake umieścił ich napoje w specjalnych uchwytach i miał wolne ręce, więc Silena w końcu oddała mu kurtkę. Z westchnieniem ulgi opadła na miękki fotel, umieszczając karton z popcornem na kolanach. Sięgnęła dłonią w prawą stronę, by wziąć colę, a następnie upiła łyk orzeźwiającego napoju. Po żyjącej w jej pamięci latte ze Starbucksa, zimna cola okazała się prawdziwym niebem w gębie. Silenie przyszedł na myśl nektar, napój bogów, który herosi zażywali po walkach z potworami w celu nabrania sił. Miał on dziwną właściwość – przybierał smak napoju, jakiego się najbardziej pragnęło. Silena była pewna, że gdyby teraz przyszło jej wypić nektar, miałby on orzeźwiającą nutę coli.
W sali panował półmrok, więc dziewczyna mogła swobodnie przyglądać się Drake’owi. Chłopak siedział po jej lewej stronie, ukazując jej mocno zarysowaną kość policzkową i błyszczące w ciemnym pomieszczeniu oko. Czując na sobie wzrok Sileny, odwrócił do niej głowę z szelmowskim uśmiechem wymalowanym na ustach i mrugnął. Córka Afrodyty bez zastanowienia splotła jego palce ze swoimi. Drake zastygnął; czarny kontur chłopaka pośród gaszonych po kolei świateł w sali kinowej. Dopiero kiedy rozbrzmiała pierwsza reklama przed seansem, Drake ścisnął jej palce w geście przyzwolenia. Silena nie wiedziała, czy powinna tworzyć więź z osobą, która miała być jednodniową przygodą, ale mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem i odprężyła. Zatopiona w myślach, nie zauważyła kiedy minęły reklamy i przegapiła napisy początkowe. Z ukrytych głośników pobrzmiewała wesoła melodia pasująca do tematyki filmu.
Już po pięciu minutach seansu Silena wiedziała, że główna bohaterka zakocha się w swoim przyjacielu, który pomagał jej się zemścić na byłych partnerach, sam licząc na łut szczęścia w miłości. Mimo to śmiała się na każdej komediowej scenie, a nawet uroniła kilka łez, gdy przyjaciel tytułowej Jane powiedział jej wprost o swoich uczuciach i odszedł, przekonany o braku odwzajemnienia jego głębokiej miłości. Drake co jakiś czas sięgał do popcornu leżącego na kolanach Sileny, choć ta go ani razu nie tknęła. Wypiła za to całą colę, jakby rozpuszczone kostki lodu mogły zapełnić pustkę w jej sercu. Córka Afrodyty chciała być jedną z tych filmowych bohaterek i poczuć wreszcie coś prawdziwego do przedstawiciela płci przeciwnej. Nie wiedziała, czy to przekleństwo jej matki, czy z nią samą jest coś nie tak – fakt faktem, że nie potrafiła pokochać żadnego chłopaka. Chociaż siedzący obok niej Drake był naprawdę przystojny i przyciągnął jej uwagę już od pierwszego spotkania, czuła, że to jeszcze nie ten moment w jej życiu, kiedy się zakocha.
Ostatnie minuty filmu Silena przesiedziała jak na szpilkach, oczekując na finalny pocałunek Jane i jej przyjaciela. Kiedy główna bohaterka dogoniła ukochanego tuż przed odlotem jego samolotu do Nowego Jorku, Silena nieświadomie pochyliła się lekko do przodu. Kątem oka widziała kontur twarzy Drake’a, który przyjął podobną pozycję. Kiedy wreszcie zakochana para się pocałowała, miała wrażenie, jakby ona grała w tym filmie. A potem poczuła na ustach smak popcornu i wiedziała, że to Drake zrobił pierwszy krok.
Silena już zdążyła zapomnieć jak to jest całować się z chłopakiem. Parę razy „wymieniła ślinę”, jak lubił określać jej ojciec, ze śmiertelnikami, ale nigdy nie angażowała się w to emocjonalnie. Chociaż nie czuła nic głębszego do Drake’a, musiała przyznać, że ją pociągał. Przeniosła wzrok na jego ciemne oczy i odpowiedziała na pocałunek. Delikatnie musnęła jego usta swoimi. Ciało Sileny zaczęło wariować, jakby sól z popcornu na wargach Drake’a miała na nią dziwny wpływ. Para na ekranie przestała się całować, co Silena odnotowała kątem oka, więc wzorem filmowych zakochanych zakończyła to zbliżenie z Drakiem. Czuła, że tego wieczoru przekroczyła granicę.
Dwadzieścia lat później bohaterowie pobierali się w rodzinnym domu Jane, a Silena starannie unikała wzroku Drake’a. Na jej policzkach rozlały się dwa szkarłatne, parzące skórę rumieńce, które przesyłały ciepłe dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Odkryła, że ze zdenerwowania zaczęła podjadać słony popcorn.
Co teraz miała zrobić? Jak się zachować? Chciała zmusić Drake’a za pomocą czaromowy do pocałunku, a następnie bezpardonowo go opuścić. Tymczasem to chłopak sam zainicjował zbliżenie, zbijając ją z pantałyku. Serce Sileny biło mocno z zażenowania jakby chciało się wyrwać z piersi i uciec na drugi koniec miasta. Dziewczyna zaczynała żałować, że nie ugięła się, gdy ojciec ją poprosił o przyjazd na wspólną kolację z Maryse. Nawet ta czarownica była lepsza od dręczącego ją poczucia winy.
Kiedy na ekranie pojawił się standardowy „the end”, Silena zerwała się z fotela jak z procy i, łapiąc pudełko z pozostałym popcornem, wybiegła z sali, zostawiając osłupiałego Drake’a w tyle. Przedarła się przez zbierający się przy wejściu tłum, licząc, że zatrzyma on na dłużej chłopaka, który zapewne będzie chciał ją odnaleźć. Wyrzuciła do kosza popcorn i wypadła na ulicę. Pochwaliła się w myślach za wybór butów bez obcasów, dzięki czemu mogła puścić się biegiem. Zadrżała z zimna, kiedy powietrze uderzyło ją w twarz i przeszło z łatwością przez cienką bluzkę. Skręciła w jakąś uliczkę, licząc na łut szczęścia, i zaklęła pod nosem. Przejścia nie było. Wycofała się po własnych śladach, przy rogu wpadając na jakąś ciemną postać. Krzyknęła, odwróciła się, odetchnęła z ulgą na widok Drake’a, a następnie ponownie wrzasnęła. Cały jej plan poszedł na marne. Była zbyt wolna.
- Czemu uciekłaś? – rzucił krótko Drake, spoglądając Silenie w oczy z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
Zawahała się. Co miała mu powiedzieć? Chciałam cię poderwać, żeby wypróbować działanie mojej czaromowy? Wiesz, dar Afrodyty dla jej dzieci. Tak przy okazji, bogowie olimpijscy istnieją i cię obserwują. Jak następnym razem będziesz chciał złorzeczyć na Zeusa, pamiętaj, by w ciągu następnych kilku miesięcy unikać lotów samolotem i nie przebywać na dworze w czasie burzy, bo może się to dla ciebie źle skończyć. Wspominałam już, że jestem półboginią?
Wybrała milczenie. Z jakiegoś powodu kłamstwo nie chciało jej przejść przez usta z taką łatwością jak dotychczas.
- Odpowiedz.
- Nie naciskaj – wydukała, oszołomiona jego władczym tonem.
Drake przejechał językiem po wysuszonych wargach. Cały czas dyszał ciężko po biegu. Silena zauważyła, że nie ma na sobie swojej kurtki. Zrobiło jej się głupio – nie dość, że zapłacił za całe wyjście i zostawił w kinie swoje skórzane nakrycie, to jeszcze ona zachowała się jak idiotka i go opuściła w najmniej spodziewanym momencie.
Zawsze tak robiła. Uciekała od problemów, gdy tylko się pojawiały. A zakochujący się w niej śmiertelnik zdecydowanie należał do tej kategorii.
- Nie wywiniesz się tak łatwo – zagroził Drake. – Musisz mi powiedzieć.
Silena cofnęła się o krok. Sylwetka chłopaka stanowiła mur nie do przebicia. I chociaż pragnęła uciec i zapomnieć o przykrym zajściu, tkwiła w miejscu, uziemiona jego władczym spojrzeniem.
- Nie poczułam niczego więcej – powiedziała półprawdę, wybierając niebezpieczną drogę. W bladym świetle latarni z głównej ulicy mogła dostrzec, jak Drake napina mięśnie rąk i poczuła się dziwnie mała i bezbronna. – Wolałam oszczędzić ci bólu. A teraz daj mi przejść, proszę, i zapomnijmy o całej sprawie.
- Jaja sobie ze mnie robisz, ślicznotko – odrzekł kpiąco Drake.
Silenę zatkało. Gdzie się podział wrażliwy chłopak, który z nią rozmawiał w drodze do kina? Gdzie wyobrażenia tego pięknego, choć smutnego malucha obserwującego bijącego jego matkę ojca? Gdzie ten gentleman, który zaoferował jej kurtkę i co chwila komplementował? Miała wrażenie, że Drake, którego – jak jej się wydawało – znała, gdzieś przepadł.
Chwilę mierzyła go wzrokiem, by po chwili zrobić gwałtowny wypad w prawo. Chciała ominąć stojącego na jej drodze chłopaka i uciec jak najdalej od tego koszmaru. Niestety, był szybszy. Złapał Silenę w pasie i popchnął w kierunku zaułka. Dziewczyna otworzyła szerzej oczy z przerażenia. Po raz pierwszy w życiu ktoś ją brutalnie potraktował poza standardowymi ćwiczeniami w Obozie Herosów.
- Przestań – zaprotestowała.
- Uciekłaś, Sileno. Zostawiłaś mnie samego jak moja matka, gdy miałem siedem lat. Chciałaś, żeby znalazł mnie mój ojciec – powiedział Drake, wprawiając Silenę w jeszcze większe osłupienie. Czemu zaczął mówić o swoich rodzicach? I co ona miała z tym wszystkim wspólnego?
Po kilku latach treningu w Obozie nauczyła się ufać swojej intuicji. Teraz instynkt podpowiadał jej, że najwyższa pora na ucieczkę.
Rozejrzała się szybko po okolicy i stwierdziła, że znalazła się w rozpaczliwym położeniu. Mur za jej plecami sięgał paru metrów, w dodatku nie miał żadnych nierówności, co wykluczało wspinaczkę. Silena nie dałaby rady również wejść na piętrzące się po obu stronach budynki. Z tej strony nie było żadnych okien, więc nikt nie mógł jej przyjść z pomocą. A drogę na główną ulicę blokował jej Drake.
- Nie mam nic wspólnego z twoją przeszłością, Drake – powiedziała łagodnie, przekręcając lekko głowę i szukając wyrw w murze, po których mogłaby się wspiąć.
Chłopak zaśmiał się szyderczo.
- Jak wszystkie, chcesz się bronić. Nie przewidziałem, że uciekniesz, ale i tak cię dopadłem – stwierdził wypranym z emocji głosem. Silena miała wrażenie, że przygląda jej się z fascynacją, jakby była nieudanym eksperymentem. – Jesteś dla mnie niespodzianką, Sileno.
- Przepuść mnie, proszę.
- Czemu miałbym to zrobić? – zaśmiał się Drake. Dźwięk ten tak bardzo przypominał tamten śmiech ze Starbucksa, kiedy Silena powiedziała „ja i moja latte będziemy na pana cierpliwie czekać”, a zarazem tak diametralnie różnił, że zaczęła ją boleć głowa.
Nie mógł się zmienić w ciągu kilku godzin.
- Bo mnie lubisz? – zasugerowała. Jeżeli Drake chciał się z nią bawić w kotka i myszkę, proszę bardzo. Miała w zanadrzu swoją tajną broń – fakt, że to on pierwszy ją pocałował.
- Chodzi ci o ten pocałunek? – machnął lekceważąco ręką. – Musiałaś mi zaufać, żebym cię mógł wziąć do swojego domu. Ale równie dobrze mogę to zrobić tutaj.
Drake zrobił dwa szybkie kroki i przycisnął Silenę do muru za jej plecami tak, że ich twarze dzieliło zaledwie kilka milimetrów. Z oczu córki Afrodyty mimowolnie zaczęły spływać łzy z oczu, kiedy Drake przycisnął siłą jej usta do swoich i odkryła, co miał na myśli, mówiąc „to”. Chłopak całkowicie przysłonił jej ciało swoim, więc nie miała jak uciec. Chciała wrzasnąć, ale brutalny pocałunek Drake’a wykluczał tę opcję. Zacisnął palce na jej nadgarstkach, co uniemożliwiało jej planowanego sierpowego. Spróbowała poruszyć nogami i z euforią odkryła, że jedną z nich ma wolną. Szarpnęła głową i kątem oka wycelowała w krocze Drake’a, kopiąc go mocno. Chłopak zgiął się w pół, a Silena wzięła głęboki oddech. Przerzuciła torebkę przez ramię i odbiegła na sam koniec uliczki, nie oglądając się za siebie. Kiedy Drake ją dogonił i przyciągnął do siebie z powrotem, rozdzierający serce krzyk przeszył wieczorną ciszę. Znowu zbyt wolno zareagowała.
Drake odwrócił ją z powrotem twarzą w stronę muru, po czym popchnął na brudną ulicę. Silena wrzasnęła raz, drugi, trzeci…
- Zamkniesz się wreszcie? – wysyczał chłopak.
Silena posłuchała. Gardło miała ściśnięte z przerażenia. Drake ukucnął obok niej, więc przeczołgała się w głąb uliczki.
- O wiele lepiej, Sileno – pochwalił ją z nikłym uśmiechem na ustach. – Ale nie uciekaj!
Silena nie wiedziała, do czego jest zdolny, dlatego znowu wykonała jego polecenie. Brud ulicy wywoływał w niej zawroty głowy i odruch wymiotny, a musiała zachować przytomność umysłu, by się wydostać z tej irracjonalnej sytuacji. Pomyślała o swoim ojcu i jego telefonie. Czy to możliwe, żeby potwory ją wykryły w tak krótkim czasie? I akurat jeden z nich pracował w Starbucksie?
Postanowiła zaryzykować. Miała przy sobie cały czas torebkę, więc otworzyła ją jednym sprawnym ruchem i wymacała rączkę sztyletu. Zawsze nosiła przy sobie mały spiżowy zestaw ratunkowy, który po raz pierwszy okazał się zbawienny. Wyjęła ostrze i rzuciła nim w Drake’a.
Chłopak wpatrywał się w swoją pierś ze zdumieniem, gdy sztylet przeszedł przez jego pierś na wylot. Silenę opuściła wszelka wola walki. Przez wiele lat uczyła się jak walczyć z potworami, ale nigdy w jaki sposób obronić się przed śmiertelnikiem. Nie umiała walczyć ze zwykłym człowiekiem. Plan bycia herosem nie obejmował kręcących się po Nowym Jorku zboczeńców.
- Naprawdę, Sileno? – powiedział Drake po chwili ciszy. – Chciałaś mnie zaatakować, rzucając we mnie swoim grzebieniem?
Magiczne przedmioty chroniła Mgła, zasłona oddzielająca prawdziwy świat od tego widzialnego dla zwykłych śmiertelników. Drake nie mógł zobaczyć, że Silena właśnie próbowała go zabić. Spiżowy sztylet ukazał się mu w formie typowego dla córki Afrodyty grzebienia.
Silena nie przewidziała, że to go jedynie rozzłości. Zamachnął się i uderzył ją w twarz. Poczuła piekący ślad zaczynający się na policzku, a kończący na brodzie. Drake uśmiechnął się leniwie. Spytał, czy rozumie, że źle postąpiła, ale Silena milczała. Bała się, że jedynie pogorszy swoją i tak beznadziejną sytuację. Dotknęła zimną ręką obolałego miejsca, zaciskając zęby, by nie okazać bólu. Kiedy Drake znowu się do niej zbliżył, podczołgała się pod sam mur na końcu uliczki. Nie miała dokąd uciekać i była przerażona. Chciała krzyczeć, ale nie mogła wydobyć głosu z krtani, jakby tam ugrzązł. Przestała się szamotać. Drake się podniósł, a jego obraz zamazywały spływające z jej oczu łzy.
- Dlaczego? – wychrypiała z trudem, przełykając kolejne słone krople.
- Wiesz, jak to jest, gdy boli cię całe ciało? Gdy nie możesz się ruszyć, bo każde przesunięcie kończyny sprawia, że czujesz się gorzej? Gdy każdy centymetr kwadratowy twojego ciała piecze od smagnięć pasem?
Silena chciała odpowiedzieć, że pewnie zaraz się dowie, ale bała się odezwać. Jednym słowem wywołała u Drake’a wysyp słów i skrywanych emocji – bała się, co mogłaby uczynić kilkoma. Nie chciała pogarszać swojej sytuacji, chociaż sądziła, że gorzej być nie może. Do głowy przychodziły jej najczarniejsze scenariusze. Najdziwniejsze jednak było to, że nie żałowała swojego losu – mimo przerażenia wiedziała, że to ona uwodziła Drake’a i chciała go wykorzystać. Jak na ironię, teraz to on miał wykorzystać ją.
W głębi duszy było jej szkoda chłopaka, który szukał zemsty za błędy przeszłości.
- Nie wiesz – odpowiedział sam sobie Drake, nadając swojemu głosowi zrezygnowany ton. Silenie wydawało się, że stara się maskować rozżalenie. – Nikt nie wie. Ale jestem skłonny pokazać ci trochę swojego świata, Sileno – uśmiechnął się drwiąco.
Oparła się mocniej o mur, pod który wcześniej się cofnęła. Nie miała dokąd uciec. I nie mogła sobie wybaczyć, że wcześniej nie dostrzegła czającego się w chłopaku mroku. Przecież ją ostrzegał! Powiedział jeszcze w Starbucksie, że jego ojciec bił matkę, co powinno wywołać w głowie Sileny potężny alarm przed samą obecnością Drake’a. Mimo to była zbyt miękka, by się przeciwstawić i stanowczo zbyt wolna, by jeszcze raz spróbować się obok niego przecisnąć. Współczuła Drake’owi jego trudnej sytuacji życiowej i, choć ciemne oczy chłopaka wywoływały u niej potężne dreszcze przerażenia wzdłuż kręgosłupa, nie potrafiła zmienić swojego nastawienia. Afrodyta była boginią miłości, a Silena, jako jej córka, nie umiała znienawidzić Drake’a. Czasami żałowała, że nie może być bezwzględna jak dzieci Aresa. Ich wojownicza natura przydałaby się Silenie podczas potyczki z chłopakiem, który zaczął się przybliżać.
- Czemu nie krzyczysz? – przez twarz Drake’a przebiegł wyraz zaskoczenia. Silena poczuła, jak wszystkie wnętrzności w jej ciele fikają szaleńcze koziołki. Nie miała pojęcia, jaką granicę przekroczy chłopak. Skoro zastanawiał się, czemu Silena nie krzyczy, musiał mieć w zanadrzu coś naprawdę okropnego.
Po chwili córka Afrodyty uświadomiła sobie, że dla niego to zupełnie nowa sytuacja – będąca cicho ofiara. Ile podobnych do niej znalazło się wcześniej w takiej samej sytuacji? Wzdrygnęła się i podciągnęła pod siebie nogi, obejmując je słabymi rękoma.
- Krzycz! – rozkazał Drake kopiąc Silenę, a ona krzyczała i krzyczała w środku, zachowując spokój na zewnątrz.
- Nie chcesz mnie skrzywdzić – powiedziała łagodnym głosem, drżącym ze zdenerwowania. – Nie chcesz – powtórzyła, jakby miało ją to utwierdzić w tym przekonaniu.
Drake zawahał się na chwilę, co Silena przyjęła wybuchem euforii w swojej głowie. Wrażenie jednak minęło równie szybko jak się pojawiło. Jasny promyk słońca w ciemnej przeszłości.
Silena drgnęła na tę myśl. Jeśli Drake zachował jakieś ludzkie odruchy, mogła go przekonać do zmiany nastawienia. Wystarczyło, by uwierzyła, że potrafi. Wskazówki dane przez Chejrona musiały mieć w sobie coś, czego Silena wcześniej nie dostrzegła. Pytanie – co?
Skup się na celu i zajrzyj mu głęboko w oczy. Nawiąż z nim więź, która pozwoli ci wyczuć jego pragnienia. Musisz wyszukać to, czego obiekt chce, a następnie zamienić to w proste polecenie. Masz to we krwi, na pewno się uda.
- Tego nie wiesz – stwierdził Drake.
Córka Afrodyty pomyślała o pierwszej ofierze swojej czaromowy – kobiecie w kwiaciarni, która nie chciała jej sprzedać storczyka, gdy do potrzebnej sumy zabrakło kilku centów. Potem przypomniała sobie nachmurzoną minę chłopca z parku i jego płaczącego młodszego brata. Rozwiane liście w kolorach jesieni, tak starannie wcześniej przez nią uzbierane, a chwilę potem wytrącone z jej słabej ręki. Dodała do siebie wszystkie towarzyszące jej wtedy uczucia, a na dodatek paraliżujący ją teraz strach. Ostatnia szansa, by nie dać się skrzywdzić.
To nie w testowanych był problem, tylko w niej samej. Po pierwszej próbie Silena przestała wierzyć, że posiada dar czaromowy.
- Wiem – popatrzyła Drake’owi w oczy. Kierowała te słowa do siedmioletniego przestraszonego chłopca z opadającą mu na oczy ciemną grzywką. Chłopca, który rozumiał jej obecne położenie. – Daj mi odejść i nie krzywdź więcej niewinnych dziewczyn.
Oczy Drake’a zaszły mgłą. Silena miała ochotę śmiać się i płakać jednocześnie.
- To, że ja zaznałem przemocy – powiedział chłopak, zaskakując ich oboje – nie znaczy, że inni mają przeżywać ten sam koszmar.
Silena przełknęła głośno ślinę. Zabrała swoją brudną torebkę i wstała, sycząc z bólu. Po kopnięciu Drake’a piekł ją już nie tylko policzek, ale i prawe udo. Czarna sylwetka chłopaka oświetlana przez sączącą się z ulicy jasność wywołała w Silenie jeszcze większe – ile to możliwe – poczucie winy, choć to nie ona powinna się obarczać za jego poszarpaną psychikę. Nieuleczone błędy przeszłości mają fatalne skutki. Drake nikogo nie dopuścił do swojego świata i nikt mu nie mógł pomóc.
Silena usłyszała mrożący krew w żyłach krzyk pełen rozpaczy, po którym pozostał jedynie szloch. Żałowała Drake’a, ale nie mogła mu pomóc. Bała się do niego podejść. Poza tym, chciała naprawić swoje błędy, by nie dusić wszystkiego w sobie i nie zwariować tak jak on.
Wzięła taksówkę z postoju oddalonego o jedną przecznicę i, nadal się trzęsąc, wróciła do domu. Zapaliła światło w przedpokoju, a następnie przeszła przez korytarz aż do łazienki, pstrykając po drodze wszystkie kontakty. Kapcie jej ojca leżały porozrzucane na podłodze, więc od razu wywnioskowała, że jeszcze nie wrócił od Maryse. Ciekawe, czy zostanie u niej na noc.
- O, Iris, bogini tęczy, przyjmij tę ofiarę – szepnęła, odkręcając wodę i wrzucając do zlewu drachmę.
Taki sposób komunikacji herosi nazywali iryfonem – od dawnej służki Hery, Irydy, na którą z czasem zaczęto mówić po prostu Iris. Wystarczyło zapłacić bogini złotą monetą, by ta ukazała w powstałej tęczy kogokolwiek dzwoniący sobie zażyczy.
- Pokaż mi Annabeth Chase w Obozie Herosów – zażądała Silena.
Chwilę potem woda wyparowała, ustępując miejsca wielobarwnemu łukowi rozpościerającemu się w poprzek łazienki. Silena uśmiechnęła się pod nosem, widząc zaskoczoną twarz przyjaciółki. Musiała być gdzieś na dworze, bo wiatr rozwiewał jej blond loki na wszystkie strony, przysłaniając szare oczy.
- Sil? – Annabeth nazwała córkę Afrodyty jej ulubionym zdrobnieniem. – Coś się stało? Co masz na policzku?
Silena wzięła głęboki oddech, ignorując jej pytania.

- Chcę wrócić do Obozu Herosów.

19 komentarzy:

  1. Druga część! Ale fajnie :) A kiedy pojawią się zupełnie nowe rzeczy? (nie żeby coś, lubię każde Twoje rozdziały, ale po prostu jestem ciekawa :D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie wszystko muszę poprzenosić, więc wstawiam co tydzień zaległe części, a potem pojawią się nowości c;

      Usuń
  2. Czytałam już to ,ale postanowiłam znowu przeczytać ,bo może wstawiłaś nowe poprawki . jak zwykle cudo .

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!
    Cudowny bloga, cudowny rozdział!
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział C;

    OdpowiedzUsuń
  4. Bella!
    Zaintrygowało mnie to, wiesz?
    Czekam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominuję Cię do Liebster Award: olcia5623.blogspot.com
    P.s.Zapraszam do czytania :P

    OdpowiedzUsuń
  6. super blog i wogle zapraszam na mój i mam nadzieje na komętarze od was

    OdpowiedzUsuń
  7. oto adres bloga:
    http://historia-corki-morza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Boginią tęczy była Iryda, a nie Iris xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dwa określenia dotyczące tej samej bogini :)

      Usuń
  10. Niezłe opko. Dawno nie czytałam takiego, w którym w pewnym sensie śmiertelnik jest potworem.
    Jestem do bani wyłapywaniu błędów ortograficznych i stylistycznych, ale znalazłam jedną nieścisłość. Iryfon działał tak, że drachmę wrzucić trzeba bylo w tęczę. Pomoc od bogini tęczy do czegoś zobowiązuje :)
    Pozdrawiam i lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy... widzę, że wiesz, że trzeba wrzucić w tęczę, ale z tekstu wynika, że wrzuciła do wody w umywalce i ani słowa o promieniu słońca, który stworzył tęczę, czy coś w tym stylu.
      A może chodziło o to światło w całym domu. Ale z tego przecież nie powstałaby tęcza...
      O bogowie, rozkminy życia!
      mam nadzieję, że załapałaś o co mi chodzi z tych pogmatwanych komentów xD

      Usuń
  11. Wow. To był naprawdę dobry rozdział. Świetnie pokazałaś całą tragedię sytuacji, w której znalazła się Silena. Takie rzeczy się zdarzają, ale nie myślimy o tym póki sami tego nie przeżyjemy. U Ciebie można było poczuć jej strach i bezsilność, aż czułam się jak taka ofiara.I jeszcze to współczucie dla Drake'a, niby irracjonalne uczucie w tej sytuacji, ale jednak zrozumiałe. Jak na córkę Afrodyty Silena jest bardzo empatyczną osobą, to wyraźnie widać. Dlatego nie może się odnaleźć w swojej roli. Mam nadzieję, że w Obozie Herosów wreszcie uda jej się odnaleźć. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. titanium mountain bikes & road bike rentals | TITANIAN ARTS
    Explore TITANIAN titanium jewelry piercing ARTS in TITIAN ARTS. citizen eco drive titanium watch View our thaitanium directory of all of TITANIAN ARTS. Check out our listing of titanium 3d printing the citizen promaster titanium best rental cars for your trip.

    OdpowiedzUsuń